Złość dziecka i rodzica cz. II – jak zachować spokój?

Opublikowane przez Wojciech Wychowaniec w dniu

Autorka: Anna Dębska

Antoine de Saint-Exupéry, „Mały Książę”

“Wybuchnął płaczem. […] Porzuciłem moje narzędzia. […] 
Na jednej gwieździe, na planecie, na mojej Ziemi był Mały Książę, którego musiałem pocieszyć. 
Wziąłem go na ręce i ukołysałem. […] 
Nie wiedziałem co powiedzieć. Czułem się nieswojo. Nie wiedziałem, jak do niego przemówić, czym go pocieszyć. Świat łez jest taki tajemniczy.”

Będąc rodzicami doświadczamy całej palety emocji i uczuć związanych z zachowaniem naszych dzieci – nierzadko miłość, szczęście, duma i zachwyt wylewają się na nasze serca mieszając się ze stanem skrajnego wyczerpania, złości czy rozpaczy. I choć ten wachlarz uczuć może być zaskakujący i budzić w nas niepewność – czy wszystko z nami w porządku – to z całą pewnością można stwierdzić, że nasze odczucia są całkowicie normalne. Trudne, ale normalne. Podobnie jak trudne emocje naszych dzieci, w tym, żywa i zarażająca złość. W poprzednim artykule, który możesz przeczytać tutaj, opisałam możliwe źródła i przyczyny złości, zarówno tej dziecięcej, jak i dorosłej. Poznanie ich może przynieść sporo ulgi, że jako rodzice nie jesteśmy idealni i mamy prawo czuć to, co czujemy. Aby jednak złość i trudne zachowania, nie przejęły władzy nad naszym codziennym życiem, warto wprowadzić do niego kilka narzędzi, służących polepszeniu naszych relacji i dążeniu do osiągnięcia równowagi. Jest to szczególnie istotne z perspektywy dzieci, gdyż potrzebują one obecności wyregulowanego dorosłego do wyjścia z emocjonalnego pobudzenia.

Zatem jak działać, gdy emocje biorą górę?

1. Co robić, gdy “jest już za późno”?

Emocje się rozlały, złość wykipiała, dziecko krzyczy, tupie, uderza pięściami, wije się na podłodze. Są to sygnały mówiące o tym, że układ nerwowy dziecka jest w stanie alarmowym, nie ma dostępu do wyższych struktur – kory przedczołowej, która mogłaby złagodzić reakcję mózgu emocjonalnego. Zatem co, jako opiekunowie, możemy w takiej sytuacji zrobić dla zmagającego się z emocjami dziecka? 

Niestety nie ma, jednej i dającej stuprocentową skuteczność, recepty na “coś” co działa, co sprawdza się u każdego dziecka. Jednak to co może być wspierające, to przede wszystkim:

  • nasza otwartość i gotowość na emocje dziecka – jeśli okażemy dziecku prawo do wyrażania złości, może okazać się, że najpierw ona eskaluje i się rozkręci, i będzie trwać (to nie oznacza, że nasze wsparcie nie działa), po czym znajdzie ujście i przyniesie ulgę.

[Każda reakcja emocjonalna ma trzy etapy: stan alarmowy, wzrost napięcia i rozluźnienie].

  • nasza obecność i bliskość – w sytuacji stresowej poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu wzrasta. Kiedy dziecko zostaje odizolowane od rodzica w trudnym momencie, żeby się “uspokoiło”, tak naprawdę ma utrudnione zadanie, ponieważ poziom kortyzolu, zamiast spadać, rośnie. Dlatego bycie obok, jest tak ważne dla złapania przez dziecko równowagi i obniżenia napięcia. Mogą być takie sytuacje, że dziecko, bedzie odtrącało naszą obecność, manifestując swoją złość i autonomię. W takich chwilach można zachować odległość, taką jak dziecko potrzebuje, najlepiej w zasięgu jego wzroku. Kiedy zostaniemy wyrzuceni za drzwi, możemy co jakiś czas zapewnić, że jesteśmy za nimi, gotowi do pomocy.

Są dzieci, które w momentach kryzysu potrzebują głaskania i przytulania. Takie wspieranie z delikatnością ma swoje biologiczne skutki, gdyż czułość pobudza wydzielanie dopaminy, serotoniny czy oksytocyny, czyli hormonów radości, spokoju i szczęścia, które powodują wyciszenie ciała migdałowatego i redukcję poziomu kortyzolu. Dlatego warto skorzystać z masażyków, przytulasów czy kotłowania na łóżku, by pozwolić naładować się dzieciom “szczęśliwymi” hormonami.

W redukcji napięcia zdecydowanym pomocnikiem mogą okazać się także siłowanki czy lubiana przez wszystkich wojna na poduszki. Kiedy w dziecku jest napięcie, można je zniwelować przepychaniem, dociskaniem, siłowaniem, bez wykorzystania naszej fizycznej przewagi, jedynie w celu zabrania zbędnego napięcia. Taka zabawa jest najlepszym lekarstwem i często przynosi ulgę w postaci płaczu (oczyszczenie z toksyn) lub śmiechu. 

  • nasz spokój – tak jak już wcześniej wspomniałam, dzieci potrzebują dorosłych by powrócić do stanu równowagi. Czerpią z naszego towarzystwa, by móc dostroić się do kogoś. Dlatego mierząc się z dziecięcą złością, powinniśmy zapytać się siebie, czy jesteśmy w stanie prawdziwie wesprzeć dziecko. Jeśli cali się gotujemy i złość dziecka “zaraziła” i nas, najpierw uwaga i opieka należy się właśnie nam. Trochę jak w samolocie. Maskę tlenową zakładamy najpierw sobie, a później pasażerowi obok. 

Wyjście w inną część pokoju, złapanie kilku głębokich oddechów, odliczanie od 100 w dół czy zastąpienie myśli zapalników, myślami wspierającymi („To zdarza się też innym dzieciom. To normalne”, “To minie”, “To nie moja wina/niekompetencja”).  Może być czymś, co doraźnie pomoże nam w złapaniu spokoju i nie pozwoli podłączyć się do sytuacji. Jeśli mamy możliwość, warto zrobić wymianę z drugim rodzicem/opiekunem i wyjść, by ochłonąć.

  • nasz spokojny głos i proste komunikaty – stan alarmowy w organizmie powoduje, że dziecko nie ma łączności z korą nową i nie jest w stanie myśleć logicznie i analizować wysyłanych do niego komunikatów. Co ciekawe, szczerze i prawdziwie, może ich nie słyszeć, gdyż silny stres powoduje kurczenie się mięśni w uchu środkowym, wyciszając częstotliwości głosu ludzkiego. Dlatego zasypywanie dziecka pouczeniami, nakazami jest całkowicie bezowocne. Zamiast komunikatów: “Uspokój się!”, “Natychmiast przestań”, które nie ukrócą złości, możemy postarać pobyć z dzieckiem w słowach “Jestem przy tobie”, “Słyszę Cię”, “Widzę, że Ci trudno”.
  • zabezpieczenie otoczenia – kiedy układ nerwowy jest w czerwonej strefie, a mówiąc potocznie doznał awarii/resetu, mogą  u dziecka pojawić się zachowania agresywne: rzucanie przedmiotami, kopanie (również innych), plucie, uderzanie siebie. Tutaj pojawia się nasza odpowiedzialność za bezpieczeństwo nasze, dziecka czy osób trzecich. Należy z otoczenia dziecka usunąć przedmioty, które mogłyby mu zagrażać (szklanki, sztućce, twarde zabawki), użyte niewłaściwie, lub też powinniśmy zmienić z dzieckiem miejsce przebywania, jeśli jest ono źródłem stresu (lokal na przyjęciu, sala zabaw). Zamieszanie, hałas i mnóstwo bodźców zewnętrznych nie służy wyciszeniu.

2. Strategie radzenia sobie z emocjami

Będąc obok dziecka przeżywającego złość zastanawiamy się: jak mu pomóc? Co zrobić? Jak działać? Bezczynność staje się nie do wytrzymania. Tak jak wspomniałam wcześniej, podstawą jest nasza obecność i bliskość. Jednak są strategie, które mogą wesprzeć dziecko w wyciszeniu reakcji emocjonalnej. Warto  zastosować:

  • powolne oddychanie i różne wariacje na ten temat
    • kwiatek i świeczka (wykorzystujemy kciuk w roli kwiatów, wciągamy powietrze nosem, prostujemy dłoń z podniesionym kciukiem i zdmuchujemy świeczkę);
    • balon i statek (pompowanie balona i spuszczanie powietrza by pofrunął/dmuchanie na papierowy statek na wodzie);
    • liczenie do 10;
    • wieczorny trening oddechu (żeby dziecko mogło efektywnie korzystać z uspokajającej roli oddechu, mózg musi ten oddech kojarzyć ze spokojem i relaksem. Najlepiej ćwiczyć go w łóżku, przed zaśnięciem. Należy poprosić dziecko by położyło dłoń na brzuchu i wciągało nosem powietrze tak, by brzuch się unosił. Następnie wydech ustami. Powtórzyć kilka razy.);
  • rozładowanie przez ruch
    • siłowanki, walka na poduszki;
    • spacer, bieg, miarowy wysiłek;
    • skoki na piłce, trampolinie;
    • zamaszyste i szerokie ruchy rąk – “poducha złości” – obie dłonie podnieść wysoko za głowę, złapać głęboki oddech i dopiero uderzyć w poduszkę.
  • stanowczy dotyk 
    • są sytuacje, że ruch bardziej rozkręca układ nerwowy i dziecko potrzebuje wtedy, by ktoś przejął jego napięcie, “uziemił” je. Dlatego też, często widzimy małe dzieci wijące się na podłodze, które podświadomie pozbywają się napięcia, właśnie w ten sposób (który może odpalać w nas wstyd przed innymi dorosłymi, a jest dziecięcą strategią radzenia sobie z trudnościami). Możemy pomóc dziecku, stając za jego plecami, objąć dłońmi ramiona i przytulić mocno, głęboko oddychając. Niech jego oddech dostroi się do naszego.
    • świeże powietrze/widok zieleni
    • wyjście na dwór, spacer do lasu lub chociaż na ulicę czy balkon. Spokojnie oddychając patrzeć na przyrodę; drzewa, kwiaty. Zamknąć oczy i skupić się na swoim ciele.

Jeśli chcemy zmniejszyć częstotliwość wybuchów złości naszego dziecka i zaszczepić umiejętność łapania równowagi emocjonalnej, możemy zacząć działać profilaktycznie. Inaczej mówiąc „na zimno”. Co możemy zrobić wcześniej, nim emocje wezmą górę? 

  • Wykorzystać zabawę i śmiech – wszelkie żarciki z dzieckiem, gilgotki i wygłupy, są najlepszym sposobem na niwelowanie napięć i produkcję oksytocyny;
  • Podjąć się pracy detektywa i poobserwować jakie stresory zwiększają napięcie, a zmniejszają poziom energii, u naszego dziecka. Pozwoli nam to redukować niechciane bodźce lub szukać okazji do doładowania dziecka pozytywnie.
  • Prowadzić dzienniczek zachowań – obserwacja dziecka, kiedy trudnych zachowań jest więcej. Co temu sprzyja? Jakie stresory na nie wpływają? Kiedy jest najciężej? Notowanie tych drobnych rzeczy, może pozwolić zrozumieć przyczyny zachowań dziecięcych i wesprzeć ich w zmaganiu się z emocjami.

3. Jak zadbać o siebie?

Kiedy patrzę na kwestię radzenia sobie ze złością, z doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe. Nie dość, że złość zależy od wielu czynników, to wyregulowanie jej wymaga jeszcze pracy i wysiłku. Kiedy jedziemy na oparach, szybciej tracimy cierpliwość, odpalamy się (nasze przekonania) i nie mamy ochoty szukać rozwiązań. Chcemy po prostu, żeby ten krzyk czy płacz, się skończyły. By nastał spokój i cisza. Niestety, im bardziej będziemy chcieli  ukrócić dziecięce emocje, tym bardziej będą dawały o sobie znać. Złość, jak każdą inną emocję, zamiast kumulować i powstrzymywać, należy przeżyć. A dzieci, tak jak wszystkie ssaki, pozbywają się napięcia w zetknięciu ze swoją figurą znaczącą, co oznacza, że przy osobach, które kochają bezwarunkowo, mogą dać upust temu, co je dręczy. W takim razie, jak mamy zadbać o siebie, by móc być wsparciem w dziecięcym resecie/awarii? Przede wszystkim, poprzez zrozumienie i akceptację toru reakcji emocjonalnych. Przyjęcie ich za normalne dla każdego człowieka. Po drugie, i najważniejsze, zadbanie o swój dobrostan, relaks i balans. I nie tylko doraźnie, w sytuacji kryzysowej, lecz profilaktycznie. I zdecydowanie, są sytuacje życiowe, że zaopiekowanie siebie będzie  graniczyło z cudem (mieszkanie z dala od rodziny, samotne rodzicielstwo czy niepełnosprawność dziecka), ale zmieniając perspektywę – nasze potrzeby i emocje, są równie ważne. Tak, są RÓWNIE ważne. Tylko wtedy, będziemy mogli oddać dziecku to co najlepsze i być dla niego wsparciem.

Każdy ładuje baterie inaczej, każdy zwiększa swoją energię w inny sposób, ważne by było to coś naszego i prawdziwie wzmacniającego. 

Czy to kolorowanie, planowanie podróży, kąpiel, jazda na rolkach czy rowerze, długi spacer albo bieg, spotkanie z przyjaciółmi, bądź samotna kawa w ulubionej kafejce. Możliwości jest wiele. Ciekawe, która opcja pasuje do Ciebie…

Czasami, w trudnych sytuacjach, pomocne może okazać się, chociaż przywołanie dobrych, radosnych chwil spędzonych z naszym dzieckiem. Tych najsłodszych, rozlewających miód na nasze serce. Wydzieli się wtedy dopamina i oksytocyna, które zadziałają na partie mózgu odpowiadające za nasze pobudzenie, a my będziemy mogli wrócić do równowagi.

Droga od złości do spokoju nie jest usłana różami, wymaga wysiłku, zrozumienia, a momentami też profilaktyki. I pomimo, że jest emocją normalną, to zmniejszenie jej częstotliwości wprowadza harmonię do naszego życia. Mam nadzieję, że powyższe wskazówki okażą się pomocne na drodze do równowagi.

*cytat użyty w książce „Moje dziecko doprowadza mnie do szału. Jak zrozumieć to, co dzieje się w głowie twojego dziecka” Isabelle Filliozat. Polecam!

Cześć, nazywam się Anna Dębska 🙂

Jestem terapeutką SFBT w czasie certyfikacji, a także pedagożką i nauczycielką. Lata spędzone z dziećmi nauczyły mnie łagodności i zrozumienia, które wykorzystuję w pracy terapeutycznej. Zawodowo fascynuje mnie filozofia Podejścia Skoncentrowanego na Rozwiązaniach, Rodzicielstwo Bliskości oraz Porozumienie bez Przemocy.

Więcej o mnie znajdziesz tutaj -> https://thepresja.pl/anna-debska/


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *